W swojej powieści Szatrawska opowiada o losach kilku pokoleń rodziny Alicji, Wolfa i Janki
Zaczyna opowieść współcześnie od Alicji, 40-letniej antropolożki, która musi zmierzyć się ze
sprzedażą domu rodzinnego nad Gubrem na Mazurach, po śmierci babki Janki. Choć od
dawna mieszka już w Krakowie, nie może pogodzić się z decyzją ojca Wolfa – synka Janki o
sprzedaży pełnego wspomnień domu. Tak zaczyna się wielowątkowa opowieść o rodzinie
Alicji, ale też o ich przyjaciołach, znajomych i sąsiadach. Tłem tej opowieści są zaś Prusy
Wschodnie i ich burzliwa i traumatyczna historia. Splatają się tu losy Polaków, Mazurów,
Niemców i Litwinów, a wojna dotyka i krzywdzi wszystkich bez wyjątku. Zło przychodzi z
każdej strony, od Niemców i Armii Sowieckiej, od miejscowych i od przyjezdnych, a
najbardziej dotyka kobiety. Każdy walczy o przetrwanie swoje i swojej rodzinie, i musi
podejmować trudne wybory. Przyjezdni – tak jak deportowana z Litwy Karaimska rodzina
Janki, zajmują poniemieckie gospodarstwa, i pomimo tęsknoty za domem, próbują ułożyć
sobie życie w nowym miejscu, z nowymi sąsiadami.W końcu wojna się kończy,
pozostawiając za sobą tylko zgliszcza, jednak nadal panuje czas bezprawia, wciąż rządzi
przemoc i siła. Ostatecznie rząd komunistyczny zaprowadza prawo i porządek, choć
kosztem przemilczenia tragedi jego dotychczasowych mieszkańców i wyparcia się
przeszłości.
Pomimo, że książka ta jest przepełniona cierpieniem i smutkiem, bo taka też pełna bólu była
historia Prus Wschodnich, to wciąga jak tytułowa toń. Przede wszystkim dlatego, że jest
wspaniale napisana, wartko, jednakże poetyckim językiem. Pochyla się nad pięknem
mazurskiej przyrody, ale i oddaje przerażającą atmosferę czekającego na swój koniec
miasta Königsberg i dylematy jego mieszkańców – w tym między innymi lekarza Maxa i jego
ukochanej Gudrun. Warto się w nią zanurzyć!
Książka jest dostępna w Bibliotece Polskiej w Amsterdamie.
A.Ch.
Recenzja powstała we współpracy z Biblioteką Polską w Amsterdamie